czwartek, 12 lipca 2012

Afera biletowa



Jakub Błaszczykowski narzekał po spotkaniu z Czechami, że piłkarze otrzymali za mało biletów. Okazało się, że nie były to jedyne niesnaski na linii kadra - PZPN. Problemem był sposób, w jaki partnerki reprezentantów Polski zostały usadzone na trybunach.
Jak poinformował "Fakt", do osób odpowiedzialnych za rozdzielanie biletów wśród piłkarzy spływało wiele mniej lub bardziej absurdalnych żądań. Dla przykładu część pań nie chciała siedzieć w towarzystwie innych partnerek reprezentantów Polski albo numer na krzesełku miał się pokrywać z numerem na koszulce danego zawodnika. W związku z powyższym, piłkarze zasypywali prośbami prezesa PZPN, Grzegorza Lato. Kiedy nie mógł ich spełnić, atmosfera w kadrze stawała się coraz gęstsza. Miało dojść nawet do tego, że przed kluczowym meczem z Czechami część zawodników próbowała na własną rękę odkupić bilety od... rywali, z którymi później przegrała awans do ćwierćfinału.
Afera biletowa wybuchła tuż po spotkaniu z Czechami. Jakub Błaszczykowski poskarżył się wówczas, że on i jego koledzy musieli martwić się o wejściówki dla swoich bliskich. - Piłkarze dostali po 8 biletów na mecz z Grecją, 10 z Rosją, 9 z Czechami - bronił się Lato.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz