sobota, 14 lipca 2012

Chelsea i Tottenham walczą o "Lewego"


Robert Lewandowski cieszy się niesłabnącym zainteresowaniem w Anglii. Zdaniem tamtejszych mediów, Chelsea Londyn i Tottenham Hotspur mogą stoczyć o niego zaciętą walkę. Nowy menedżer "Kogutów", Andre Villas-Boas, zrobi w tym celu wiele, żeby przechytrzyć byłego pracodawcę.
O zainteresowaniu Chelsea Londyn słychać już od dłuższego czasu. Przy okazji spotkania Polska - Rosja, Lewandowskiego oglądał sam właściciel The Blues, Roman Abramowicz. Polski napastnik miałby zastąpić Didiera Drogbę, który będzie kontynuował karierę w lidze chińskiej. Według
Na największego rywala The Blues wyrasta Tottenham Hotspur. Menedżer "Kogutów", Andre Villas-Boas, zamierza kompletnie przebudować drużynę. Aby walczyć o najwyższe cele, potrzebuje klasowego napastnika. Jak poinformował "Sunday Times", były opiekun Chelsea poprosił działaczy o sprowadzenie 23-latka na White Hart Lane i dostał zielone światło. Do Niemiec wysłano wstępne zapytanie o Lewandowskiego.
Plany angielskich klubów mogą prędko spalić na panewce, gdyż Borussia Dortmund chce za wszelką cenę zatrzymać swojego najlepszego strzelca. Mistrzowie Niemiec powtarzają jak mantrę, że reprezentant Polski nie jest na sprzedaż i wypełni kontrakt, obowiązujący do czerwca 2014 roku.
Lewandowski był łączony ostatnio także z Arsenalem Londyn, gdzie miałby zastąpić Robina van Persiego. Wcześniej jego nazwisko wymieniano w kontekście transferu do Manchesteru City i Manchesteru United.

Kuba podpisze nowy kontrakt z Borussią. A co z Lewandowskim?


Kagawa nie podpisał nowego kontraktu z BVB. Co z Błaszczykowskim i Lewandowskim? Borussia Dortmund chce podpisać nowe kontrakty z Jakubem Błaszczykowskim i Robertem Lewandowskim. O ile w przypadku tego pierwszego nie powinno być problemów, to z tym drugim jest zgoła inaczej. Mistrzowie Niemiec podkreślają, że mimo tego nie zamierzają kusić "Lewego" wysokimi zarobkami.
Chcą go zatrzymać, ale nie za wszelką cenę.
Działacze BVB wciąż powtarzają, że za żadne skarby nie sprzedadzą Lewandowskiego. Pomimo tego, negocjacje w sprawie przedłużenia jego kontraktu, który wygasa w czerwcu 2014 roku, ciągną się od dłuższego czasu. I końca nie widać - Rozmawialiśmy już z nim na ten temat, jednak bez żadnych rezultatów - powiedział dyrektor sportowy Michael Zorc.
Snajper zarabia w Dortmundzie 1,5 miliona euro rocznie. To znacznie mniej od pozostałych gwiazd drużyny, takich jak Mats Hummels (3,8 mln euro) czy Mario Götze (4,6 mln). Pieniądze, czego nie ukrywał agent Polaka, Cezary Kucharski, są kością niezgody. Jak informują niemieckie media, napastnik może liczyć "tylko" na podwojenie dotychczasowej pensji.
Chociaż "Lewym" interesuje się wiele innych klubów, to Borussia Dortmund nie zaoferuje mu większych pieniędzy. - Drzwi do przedłużenia kontraktu nigdy nie są zamknięte, bo Robert to napastnik z absolutnego światowego topu. Z ekonomicznego punktu widzenia zamierzamy kierować się zdrowym rozsądkiem i nie robić rzeczy, które w czasach, kiedy nie odnosiliśmy sportowych sukcesów, odbijały się nam czkawką. Nie możemy sobie pozwolić, by kłopoty wróciły jak bumerang - podkreślił Zorc w rozmowie z "Ruhr Nachrichten".
Mistrzowie Niemiec nie mają podobnych problemów w przypadku Błaszczykowskiego, którego umowa wygasa w czerwcu 2013 roku. Klub chce podpisać z nim kontrakt jak najszybciej. - Powróciliśmy do rozmów w tej sprawie po mistrzostwach Europy. Jesteśmy w kontakcie z agentem Błaszczykowskiego - zdradził dyrektor sportowy BVB.
Działacze zrobią wiele, by uniknąć scenariusza, która przerabiali w przypadku Shinjiego Kagawy, który na rok przed wygaśnięciem umowy przeniósł się do Manchesteru United. Przekonują przy okazji, że taka sytuacja nie powinna się powtórzyć. - W przypadku Kagawy nie było woli przedłużenia umowy. Z Kubą jest inaczej. Z jego otoczenia napływają sygnały, że chciałby związać się z klubem na dłużej - wyjawił Zorc. Jeśli wszystko pójdzie po myśli obu stron, to kapitan reprezentacji Polski powinien złożyć podpis pod nowym kontraktem przed końcem lipca.

Podczas EURO 2012 mogło dojść do zamachu


Przed Euro 2012 ostrzegano polskie władze, że podczas mistrzostw może dojść do zamachów terrorystycznych. Ostatecznie nic takiego nie miało miejsca, ale okazuje się, że podobne zdarzenie było planowane. Miał go dokonać młody Polak, który kilka lat temu przeszedł na islam.
Chodzi o mieszkańca Warszawy, Artura Ł. Zdaniem służb, był gotowy do przeprowadzenia zamachu podczas mistrzostw Europy w Polsce i na Ukrainie. 21-latek swoimi wpisami w internecie zaalarmował agentów. Szukał w nich bowiem instrukcji do budowania bomb. Zapowiadał, że chce wysadzić Sejm - informuje "Wprost".
W związku ze swoją działalnością mieszkaniec stolicy był od pewnego czasu bacznie obserwowany przez służby. Był niezwykle aktywny na forach internetowych radykalnych islamistów. Miał utrzymywać kontakty z radykałami, którzy wywodzili się między innymi z Afganistanu.
Zdaniem Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, 21-latek chciał stworzyć ugrupowanie terrorystyczne. Podczas przeszukania jego mieszkania nie znaleziono żadnych materiałów wybuchowych. Sąd nie bagatelizuje jednak sprawy i wydał już trzymiesięczny nakaz aresztowania.

John Terry uniewinniony, ale nie może spać spokojnie


Kiedy w piątek został wydany wyrok w sprawie Johna Terry'ego, wydawało się, że sprawa jest już zakończona. Nic jednak bardziej mylnego. Według doniesień brytyjskich mediów, nad karą dla obrońcy Chelsea Londyn za jego obraźliwe słowa zastanawia się teraz angielska federacja piłkarska.
Tamtejszy związek piłki nożnej poinformował, że przyjął do wiadomość orzeczenie sądu, ale będzie chciał przeprowadzić własne dochodzenie w tej sprawie. Federacja prowadziła już własne śledztwo, ale po tym, jak okazało się, że sprawa trafi na wokandę, zawiesiła je.
O tym, że John Terry może zostać ukarany przez federację, przekonuje Garth Crooks. - Nie został skazany w świetle prawa, ale to nie znaczy, że nie zostanie ukarany zgodnie z regulaminem piłkarskiej centrali. Obawiam się, że dla niego to wcale nie koniec meczu, a dopiero jego połowa - powiedział przedstawiciel kampanii "Kick It Out", która działa przeciwko rasizmowi w futbolu. Ponadto, ukarany może zostać także... Anton Ferdinand, który był zamieszany w incydent, do którego doszło jesienią ubiegłego roku.
Obrońca Chelsea Londyn podczas procesu przyznał, że podczas meczu z Queens Park Rangers Londyn nazwał Ferdinanda "czarną pier... ci...". Zaznaczył jednak, że jego słowa nie miały bynajmniej podłoża rasistowskiego. Sędzia przychylił się do jego słów i oddalił zarzuty, jakie stawiano Terry'emu. - To jedyny możliwy wyrok w tej sprawie - argumentował.

AC Milan sprzedał swoją gwiazdę do Paris Saint-Germain


Kolejny wielki transfer tego lata stał się faktem. AC Milan potwierdził, że z klubem pożegna się w najbliższym czasie Thiago Silva, który został sprzedany do Paris Saint-Germain. O transferze były mistrz Włoch poinformował na swojej oficjalnej stronie internetowej.
To, o czym mówiło się od dłuższego czasu, wreszcie się potwierdziło - Brazylijczyk w nadchodzącym sezonie zagra dla PSG. "AC Milan informuje, że sprzedał Thiago Silvę" - napisano w lakonicznym komunikacie na oficjalnej witrynie Rossonerich.
Według doniesień, kwota transferu wyniosła około 42 miliony euro. To o kilka milionów mniej niż jeszcze jakiś czas temu Paryżanie oferowali za środkowego obrońcę. Nieoficjalnie mówi się o tym, że Silva ma we Francji zarabiać 7,5 miliona euro.
To najprawdopodobniej nie koniec transferów na linii Milan - PSG. Silvio Berlusconi potwierdził niedawno, że, oprócz Brazylijczyka, z klubem pożegna się także Zlatan Ibrahimovic. W najbliższym czasie można się więc spodziewać oficjalnego potwierdzenia jego odejścia. Tutaj jednak największą przeszkodą pozostają wygórowane żądania odnośnie kontraktu ze strony reprezentanta Szwecji. Według nieoficjalnych informacji, "Ibra" chciałby za sezon gry w Paryżu inkasować 15 milionów euro.

Miliarder z Niemiec planuje kupno słynnego piłkarza

Rafael van der Vaart grał już dla Hamburgera SV, ale teraz jest zawodnikiem Tottenhamu Hotspur Londyn. Niewykluczone jednak, że wkrótce wróci do Bundesligi. Chciałby tego lokalny miliarder, który zaapelował do fanów, żeby... złożyli się na transfer holenderskiego gwiazdora.
Klaus-Michael Kuhne chciałby pomóc HSV i ma nadzieję na to, że ściągnięcie piłkarza tej klasy, co van der Vaart, byłoby krokiem w dobrym kierunku. Dlatego też chce wykorzystać fakt, że przyszłość Holendra na White Hart Lane jest niepewna i ściągnąć go z powrotem do Hamburga.
- Nie chcę brać na siebie większej części. To, czy wezmę w tym udział, czy też nie, to zupełnie inna kwestia - powiedział Kuhne dziennikowi "Bild". - Jeśli 60 tysięcy fanów może się zjednoczyć w tej sprawie i wydać na to średnio 100 euro, to dałoby niezłą sumę. Jeśli udałoby się zmobilizować tylko połowę z nich, to byłoby coś wspaniałego - stwierdził miliarder.
Rafael van der Vaart był zawodnikiem HSV w latach 2005-2008. Dla klubu z północnych Niemiec zagrał w 112 spotkaniach. Później grał w Realu Madryt, a do Tottenhamu trafił w 2010 roku. Jego kontrakt ze "Spurs" wygasa w 2014 roku.

Glasgow Rangers zagra w IV lidze!


Glasgow Rangers czekają ciężkie lata. Drużyna starała się o utrzymanie pozycji w szkockiej Premier League, ale pozostałe kluby nie wyraziły na to zgody. W piątek została podjęta decyzja, że zespół w przyszłym sezonie będzie występował w czwartej lidze.
Klub powstały na bazie Rangers (tzw. NewCo) nie dostał zgody na grę w szkockiej ekstraklasie, ale starał się o rozpoczęcie przyszłego sezonu na jej zapleczu (First Division). To się jednak nie udało.
Przedstawiciele Scottish Football League, zrzeszającym drużyny First, Second i Third Dvision podjęli jednak decyzję, że klub musi rozpocząć grę od najniższego szczebla. Do elity szkockiego futbolu zespół najwcześniej wróci w 2015 roku.
Nowa spółka The Rangers Football Club Ltd powstała w połowie czerwca w związku z problemami finansowymi i likwidacją struktur klubu Rangers F.C.

Polała sie krew!


Podczas piątkowego treningu Hamburger SV doszło do bójki. Starli się ze sobą Slobodan Rajković i Heung Min Son. W jej trakcie polała się krew. Ucierpiał jednak inny zawodnik - Tolgay Arslan.
Do starcia doszło, kiedy serbski zawodnik wściekł się na Koreańczyka, że ten zmarnował dobrą okazję. Podczas bójki Slobodan Rajković zamachnął się na Heung Min Sona, który zrobił unik. Tyłem głowy trafił w twarz Tolgay'a Arslana i rozbił jego łuk brwiowy.
- Pozytywne jest, że w drużynie pojawiają się emocje. Ale do takich zachowań nie może dochodzić. Nie możemy pozwalać na takie rzeczy - powiedział trener Thorsten Fink.
Konsekwencje wobec Rajkovicia już zostały wyciągnięte. Piłkarz został odsunięty od treningów drużyny i nie poleci z drużyną do Korei Południowej w przyszłym tygodniu. - Son również może zostać ukarany - zaznaczył Jörn Wolf, dyrektor do spraw kontaktów z mediami.